Witamy was, Arkowcy! Wstaliście dziś zapewne prawą nogą. Gdyńska Arka po raz kolejny bowiem wybroniła niezdobytej od dawien dawna domowej Twierdzy. Gdynianie w minioną niedzielę pokonali przy Olimpijskiej Lecha Poznań 3:1. Podopieczni Dawida Szwargi, przegrywając do przerwy 0:1, zdołali w późniejszej fazie spotkania odwrócić losy meczu. Trzy oczka zostały więc dopisane na żółto-niebieskie konto. Trener Dawid Szwarga postawił na standardowe ustawienie 3-4-3. Względem niedawnego meczu w Zabrzu dostrzegliśmy jedną zmianę - Dawid Gojny zastąpił w defensywie Dominicka Zatora. Reszty składu nie tknięto. Natomiast zespół Kolejorza do wczorajszego pojedynku przystępował nieco osłabiony. W kadrze zabrakło kilku kluczowych graczy, których szkoleniowiec Niels Frederiksen musiał zastąpić innymi nazwiskami. 

 

0bec3b0a_edu-espiau.jpg

 

 

Obie drużyny od początku starały się narzucić wysokie tempo gry. Już w pierwszych sekundach Arkowcy pokusili się o trzecie z rzędu trafienie w 1. minucie na swoim obiekcie. Dalekie wybicie jednego z naszych piłkarzy szukało adresata, którym mógł być Edu Espiau. Napastnik zamierzał dobić się do lecącej piłki, lecz Bartosz Mrozek, golkiper Lecha, zachował wówczas przytomność umysłu. Za chwilę obydwaj znów mieli ze sobą do czynienia. Mrozek po lekkim uderzeniu Edu złapał pewnie futbolówkę. Kolejorz wkrótce doszedł do głosu, a kwintesencją złapania rytmu był strzały, kolejno Luisa Palmy i Antoniego Kozubala. Damian Węglarz stanął na wysokości zadania. Jeszcze przed otwarciem wyniku o swej obecności dał znać zarówno Sebastian Kerk, Aureilien Nguiamba, jak i Nazarij Rusyn. Silna próba Kerka z bliskiej odległości sprawiła bramkarzowi rywali trochę trudu, ale ostatecznie zdołał przenieść ów ciężar poza linię. Lech w pewnym momencie otrzymał dogodny rzut wolny, do którego podszedł Palma. Snajper drużyny z Poznania trafił jednak w szczelny mur posklejany z Arkowców. Gdy od startu rozgrywki mijał kwadrans, goście wyszli na prowadzenie. Luis Palma kapitalnie zacentrował w nasze pole karne, gdzie na piłkę czekał Kornel Lisman. Młody zawodnik Lecha niemal od razu posłał podanie w kierunku niepilnowanego Pablo Rodrugueza, a ten, z zimną krwią, wykończył tę akcję. Arka za sprawą szansy Sebastiana Kerka zamierzała szybko odpowiedzieć, lecz ponownie zaskoczyć się nie dał Mrozek. Jakiś czas później Lechici sprezentowali sobie dwie groźne sytuacje, które jednak nie zakończyły się po ich myśli. Okazja "sam na sam" przytrafiła się Yannickowi Agnero. Iworyjczyk przegrał ten pojedynek z Damianem Węglarzem. 

Na wstępie drugiej odsłony Kolejorz ruszył do ataku. Najpierw z wolnego lekko nad poprzeczką kopnął Palma, następnie wpisać się na listę strzelców zapragnęli Agnero oraz Rodriguez. Za przełomowy i bardzo istotny w kontekście dalszego przebiegu incydent uznać można ten z 54. minuty. Timothy Ouma, kenijski zawodnik Lecha, kiedy to dopuścił się kolejnego nieprzepisowego zagrania, ukarany został drugim żółtym, a w konsekwencji czerwonym kartonikiem. Lech od tamtej pory musiał grać w osłabieniu. Arka błyskawicznie złapała wiatr w żagle, coraz częściej dochodząc do podbramkowych sytuacji. Potwierdzeniem tej tezy były chociażby dojścia Marca Navarro czy Edu Espiau, które finalnie spaliły na panewce. Żółto-niebiescy dopięli swego, gdy Marc Navarro posłał długie zagranie na Dawida Kocyłę. Ten, widząc wbiegającego Kamila Jakubczyka, obsłużył go podaniem głową. "Jakubu" przymierzył z lewej nogi, jego uderzenie zablokowano, dobijał Kerk, którego mocne rąbnięcie zetknęło się z czubkiem buta Edu Espiau. Hiszpański napastnik, dzięki temu magicznemu dotknięciu, całkowicie zmylił Bartosza Mrozka i mógł cieszyć się z wyrównania. Wejście smoka zaliczył z pewnością Tornike Gaprindashvili. Gruziński skrzydłowy dosłownie chwilę po wtargnięciu na murawę popisał się świetnym dośrodkowaniem, zwieńczonym asystą. Równie skutecznie główkował Espiau, który skompletował wówczas dublet. Niedługo potem zdobył swojego trzeciego gola w tym meczu. Przyjemnym dla oka samotny wypad z futbolówka przeprowadził Jakubczyk. Nim piłkarz Lecha przewrócił 21-latka na ziemię, piłka ukradkiem wpadła w posiadanie Edu. 30-latek pewnie pokonał Mrozka, pieczętując zapisanego na koncie hat-tricka i zwycięstwo Arki. Swoją drogą Edu zapisał się na kartach historii naszego klubu. Został bowiem trzecim zawodnikiem żółto-niebieskich, który w meczu najwyższej klasy rozgrywkowej wpakował przeciwnikowi 3 bramki. Wcześniej owa sztuka udała się Ś.P. Jerzemu Zawiślanowi oraz Januszowi Dziedzicowi. Gratulacje, Edu!

 

Arcyważne oczka zostały w Gdyni. Arka po 15. kolejce dzierży ich na koncie 18. Zajmuje obecnie zatem 10. lokatę w tabeli. Przerwę reprezentacyjną spędzimy więc w spokojnych nastrojach. Dziękujemy wszystkim za obecność i wspólny zgodowy doping. Arka Gdynia i Lech Poznań! Za niespełna dwa tygodnie gramy w Niecieczy. Liczymy mocno na premierową wygraną na wyjeździe. Do boju, Pany!

 

 

Arka Gdynia: Węglarz - Marcjanik, Hermoso, Gojny - Navarro, Nguiamba, Jakubczyk (86' Sobczak), Kocyła (71' Szysz) - Kerk, Rusyn (71' Gaprindashvili - Espiau (79' Sidibe)
Lech Poznań: Mrozek - Gumny (75' Pereira), Skrzypczak, Milić, Gurgul - Rodriguez (75' Ismaheel), Kozubal, Ouma, Lisman (57' Jagiełło) - Agnero (82' Jakóbczyk), Palma (75' Bengtsson) 
Bramki: 15' Rodriguez, 64', 72', 78' Espiau
Liczba widzów: 14 064